poniedziałek, 24 lipca 2017

druga recenzja z koncertu

Nostalgiczny Machalica
Chorzowski Ogród Teatralny zainaugurował w tym roku Piotr Machalica z zespołem. Ten popularny aktor, znany z wielu ról teatralnych i filmowych, jest również aktywny jako wokalista. W Chorzowskim Centrum Kultury wystąpił z recitalem Mój ulubiony Młynarski na trąbkę, dwie gitary i akordeonik.
Wojciech Młynarski dla wielu artystów był i nadal jest inspiracją. Machalica przyznał, że spośród bogatego dorobku tego twórcy niezwykle trudno było wybrać dwadzieścia utworów tak, by tworzyły spójną całość, bo każdy z nich to osobna historia. Jednak wszystkie te historie zostały perfekcyjnie przedstawione na chorzowskiej scenie. Wykonanie, ale przede wszystkim aranżacje sprawiały, że publiczność od pierwszych dźwięków została wprowadzona w wyjątkowy nastrój przepełniony nostalgią za tym, co było.
Bo w piosenkach Młynarskiego, w opowiadanych przez niego historiach są zapisane smaki, zapachy, maniery i obyczajowość, które bezpowrotnie minęły. Nie każdemu jednak udaje się je zaprezentować tak, by zarówno wzruszyć, jak i rozbawić publiczność. Piotr Machalica dokonał tego z ogromnym wdziękiem, ale też z należytym szacunkiem.
Było więc nostalgicznie, ale w bardzo dobrym znaczeniu tego słowa. Zapewne w jakimś stopniu wynika to z tego, że zarys koncertu powstał jeszcze za życia Wojciecha Młynarskiego, a nie ku jego czci. Zaprezentowane zostały więc te najbardziej znane szlagiery (typu Róbmy swoje, Moje ulubione drzewo, Jeszcze w zielone gramy), ale też mniej kojarzone piosenki i tłumaczenia. Każdego utworu słuchało się z przyjemnością.
Po raz kolejny okazało się również, jak czujna i wsłuchana w każde słowo jest publiczność Chorzowskiego Teatru Ogrodowego, która żywo reagowała na te mniej nostalgiczne a bardziej komiczne fragmenty tekstów. Tych, jak wiadomo, w swym dorobku Młynarski ma mnóstwo, a Machalica świetnie potrafił je wyeksponować.
Na scenie obok aktora można było też zobaczyć owe dwie gitary, trąbkę i akordeonik, czyli Michała Walczaka, Krzysztofa Niedźwieckiego i Pawła Surmana. Zwłaszcza trąbka robiła wrażenie. Pozostaje nadzieja, że panowie w tym składzie i z takim repertuarem wydadzą płytę. Ogromnie cieszy, że piosenki Młynarskiego żyją i nadal są obecne w kulturalnej przestrzeni.
Zresztą nie tylko piosenki, bo Machalica część tekstów deklamował: i była to deklamacja, jakiej rzadko ma się przyjemność posłuchać, piękna i dystyngowana, nawet gdy treść momentami była komiczna. Taka deklamacja skłania do tego, by się zatrzymać, zamyślić, zadumać. Dzisiaj mało kto i mało kiedy tak deklamuje.
W tłumaczonym przez Wojciecha Młynarskiego tekście Georgesa Brassensa Testament czytamy:
„Lecz nie szukajcie mnie na górze,
ja stamtąd nie pozdrowię was,
raczej przepadnę w czarnej dziurze,
którą okrutny drąży czas…”
I kiedy ten tekst wykonywał Machalica, pomyślałam, że Wojciech Młynarski nie ma szans na to, by zniknąć w dziurze zapomnienia. Bo jego twórczość jest tak pojemna i bogata, że zawsze znajdzie się ktoś, kto zechce na nowo przedstawić ją szerokiej publiczności. Pozostaje mieć nadzieję, że zrobi to w tak dobrym stylu, jak Piotr Machalica i jego zespół. Po ich występie widać, że Młynarski jest dla nich faktycznie ulubiony.
Magda Kulus

tekst pochodzi z gazety festiwalowej Chorzowskiego Teatru Ogrodowego „Sztajgerowy Cajtung”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz