niedziela, 24 lipca 2016

Recenzja z Kopidoła

Pochówek
recenzja Kopidoła

Życie to ciąg pewnych zdarzeń. Niesie za sobą różne zachowania, jak również potrzebę przynależności do społeczności. Czy to w pierwotnej, czy też wtórnej człowiek stara się wypaść jak najlepiej. Trwając w ciągłym biegu, nie zastanawiamy się, jak zakończy się nasza historia. Jesteśmy tak zajęci sprawami przyziemnymi, iż nie zdajemy sobie sprawy, że „na koniec to i tak będzie nam potrzebny kopidoł”.
Spektakl w reżyserii Iwony Woźniak wystawiony przez Teatr Naumiony nawiązuje nie tylko do śląskich obyczajów. Można się w nim doczytać innych interpretacji, co czyni ten spektakl godnym uwagi. Na pierwszy rzut oka przedstawiona historia rodziny wielopokoleniowej wy- daje się przewidywalna dla widza. Na pozór zżyta rodzina zostaje postawiona przed trudnościami związanymi ze śmiercią seniora rodu. Jedność rodziny weryfikuje czas. Po jego upływie widz dostrzega sprzeczki pomiędzy młodszym jak i starszym rodzeństwem. Rodzice młodszych początkowo spierali się, kto miał lepsze wakacje. W miarę rozwoju dyskusji żadna ze stron nie widziała problemu w ubarwianiu swoich historii. Po śmierci opy panie domu przeniosły swoją rywalizację na ubiór nieboszczyka. Młodzież zachowuje się trochę inaczej od starszego pokolenia. Dorastające dziewczęta rozmyślają o różnego rodzaju imprezach, a relacje pomiędzy siostrami a kuzynkami wydają się sztuczne. Godną uwagi postacią jest najmłodszy członek rodziny, Mikołaj. Ze względu na jego młody wiek lekceważyła go cała rodzina, nie zauważając, że to on był osobą, która poznała najlepiej opę i szczerze przeżywa jego stratę. W dalszej części przedstawienia familia jest dokładnie instruowana przez gospodynię, jak będzie wyglądać uroczystość pochówku opy. Nikt nie podważa postanowień kobiety, jednak wśród młodzieży zauważyć można niepewność. Pogrzeb oraz stypa zorganizowane były według śląskich obyczajów tak, aby mała, wiejska społeczność nie miała powodów do plotkowania. Postacią najbardziej charyzmatyczną i przyciągającą uwagę okazał się tytułowy Kopidoł, w którego wcielił się Bartłomiej Garus. Grabarz w czasie spektaklu podejmuje się kilku funkcji: narratora, obserwatora, łącznika między dwoma światami, jak i oczywiście kopidoła. Przez cały ten okres przechadza się po scenie, przysiada wśród widowni i bacznie przygląda się akcji. Rodzina traktuje go jak powietrze, osobę zbędną, wręcz niedotykalną. Przez to staje się postacią kluczową dla całej historii. Zastosowana w spektaklu groteska, ironia oraz sarkazm nadaje sztuce wyjątkowego nastroju, a tekst Joanny Sodzawiczny jest zrozumiały dla każdego, nie tylko dla rodowitego Ślązaka. To wszystko, jak również wspaniałe kostiumy oraz scenografia, składa się na naprawdę dopracowaną całość.

Karina Dąbek

tekst pochodzi z gazety festiwalowej Chorzowskiego Teatru Ogrodowego „Sztajgerowy Cajtung”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz