sobota, 29 lipca 2017

recenzja z Hanki

Wody z ogniem się nie połączy
Można przyjąć założenie, że o Śląsku i Ślązakach opowiedziano już wszystko. Każda zainteresowana osoba bez trudu znajdzie kilkadziesiąt książek o historii Górnego Śląska, obejrzy kilka filmów (m.in. Sól ziemi czarnej, Perła w koronie czy Paciorki jednego różańca), a także poszerzy swoją wiedzę, wybierając się do śląskich teatrów na spektakle o Górnym Śląsku. Czy zatem temat został wyczerpany? Otóż nie.
Pierwszym spektaklem teatralnym w repertuarze jedenastego sezonu Chorzowskiego Teatru Ogrodowego był monodram Grażyny Bułki Mianujom mie Hanka w reżyserii Mirosława Neinerta. Spektakl jest stałą pozycją repertuarową katowickiego Teatru Korez. Warto wspomnieć, że Grażyna Bułka za rolę Hanki została tegoroczną laureatką nagrody Złota Maska w kategorii najlepsza rola żeńska. Spektakl był kolejnym w cyklu Tyjater kery godo, który na stałe wpisał się w program kolejnych edycji Chorzowskiego Teatru Ogrodowego.
Monodram Grażyny Bułki to historia Górnego Śląska zawarta w życiu jednej kobiety. Urodzona pod koniec XIX wieku w małej wsi pod Pszczyną bohaterka jest żywym przeglądem dwudziestowiecznych wydarzeń, które działy się w jej małej ojczyźnie. Wraz z Grażyną Bułką wędrujemy przez zabory, wojny światowe i czasy komunizmu w Polsce. Bohaterka swoją autentycznością przenosi nas ze świata sali teatralnej do kuchni w familoku. Mamy wrażenie, że czas się zatrzymał i zatarła się granica pomiędzy aktorem a widzem. Po prostu tam jesteśmy. Na scenie dwa krzesła, ryczka, sukienka, buty. W tle projekcje akwareli obrazujących świat, o którym opowiada nam Hanka. Nic więcej nie trzeba. Świat pięknej młodości, przypadającej na okres dwudziestolecia międzywojennego, czas plebiscytu. To opowieść o miłości, przywiązaniu do wartości pielęgnowanych od wieków. Opowieść o matczynej miłości i bólu, związanym z utratą synów, których los rzucił na różne fronty wojny. Opowieść o upokorzeniu i udręce, gdy wojna się skończyła i trzeba było zdeklarować narodowość, tak jakby świat był czarno-biały i brakowało w nim miejsca na inną opcję niż bycie Polakiem lub Niemcem. A to tylko jeden życiorys. Ileż takich „Hanek” mogłoby opowiedzieć swoją historię?
Historia jest bardzo bliska Grażynie Bułce, rodowitej Ślązaczce, urodzonej w Świętochłowicach. Jak sama wspomina, jest to jedna z ważniejszych ról w jej życiu, postać, z którą jest bardzo emocjonalnie związana. To widać na scenie. Nie ma wyuczonych gestów, teatralnych przeniesień i wypracowanych reakcji. Jest 75 minut opowieści kobiety, której bezszelestnie słuchają widzowie zgromadzeni na sali. Ciekawostką może być fakt, że Grażyna Bułka, wcielając się w postać Hanki, ma na sobie sukienkę po swojej matce i okulary po ojcu. Spektakl pozostawia widza w melancholii, zadumie i wzruszeniu, z wieloma otwartymi pytaniami, na które każdy z nas musi sobie odpowiedzieć. Niewątpliwie poczucie bycia Ślązakiem w niczym nie przeszkadza być dobrym Polakiem. Mianujom mie Hanka to obowiązkowy spektakl dla wszystkich chcących zrozumieć region, w którym przyszło nam żyć. Pani Grażyno, dziękuję! Kurtyna.

Wojciech Boruszka

tekst pochodzi z gazety festiwalowej Chorzowskiego Teatru Ogrodowego „Sztajgerowy Cajtung”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz